Autostopem.
No dobraaaa, dostałam dwa tygodnie wakacji. Supeer. Francuzi uwielbiają wakacje, przynajmniej za to można ich lubić:D Pierwsza myśl- co tu robić...? Go out from Paris. Naprawdę. Pokochałam P. miłością platoniczną dawno temu- wydawał się miastem z bajki. Okazało się, że to miasto dalece mija się z wyobrażeniem miejsca, w którym kiedyś chciałabym zamieszkać. Co miałam zobaczyć zobaczyłam, co miało mnie zaskoczyć zaskoczyło, co miało zachwycić zachwyciło.
Okej, chcę słońca..! Południe.. na południu zazwyczaj jest dużo słońca. Spakowałam parę ciuchów, chipsy bananowe i morele na drogę. Zabrałam Hankę ze sobą, ona zabrała bagietkę i telefon z internetem :D
Chciałyśmy stopem z Paryża do Lyonu- nie wyszło. Po prawie 3h straconych przez jakiegoś palanta, pojechałyśmy pociągiem. Nie wyszło nas to super extra tanio- pociągi jak i cała komunikacja nie należą tu do najtańszych, ale to nie było ważne w tym momencie. Jak najszybciej stąd wyjechać. Właśnie zaczynało padać- jak prawie co dzień. Dalej nie muszę tłumaczyć. Ja rozumiem, że deszcz jest potrzebny itd., ale żeby aż tyle?? :o
Pierwszy przystanek Lyon. było naprawdę przyjemnie, ładnie, poznałam kota, z którym się zaprzyjaźniłam ;D Naszym hostem była Camilla- sympatyczna Francuzka. Miała ogromne mieszkanie, mnóstwo książek i herbat no i tego kota ;)
Kolejnym punktem była Nicei. Dotarłyśmy tu 5 stopami/7h/ około 500km. Pierwszym kierowcą była kobieta, drugim również kobieta (ale jej pasażerem był mąż ), kolejni byli faceci, całkiem spoko ;) Jeden jakiś bizmesmen podarował nam po puszce Coca-Coli- miłe to było.
Co zrobiły dwie dziewice spragnione słońca??:D Kupiły wino i poszły na plażę:D
Tak mijały i poranki i całe dnie na południu. Śniadania na plaży; spacerowanie do bólu odcisków, podglądanie Francuzów przez otwarte okna, zwiedzanie uroczych starówek. Raz nawet pływałam- 15 min, dopóki mi kończyny nie odmarzły :D
Zobaczyłyśmy Nice-Cannes-Vallauris-Monako-Antibes-Golf Juan-Marseille. Wszędzie udało nam się znaleźć hostów z CS. Śmiesznie bo tylko raz miałyśmy przyjemność z Francuzem czystej krwi, tak to byli to ludzie z Włoch, Indii, Maroka.
Stało się też tak, że nie działały pociągi z Cannes do Marsylii- skąd miałyśmy bilet do Paryża. Znów złapałyśmy stopa. I tym razem miałyśmy to szczęście, że były to kobiety! :)
No dobraaaa, dostałam dwa tygodnie wakacji. Supeer. Francuzi uwielbiają wakacje, przynajmniej za to można ich lubić:D Pierwsza myśl- co tu robić...? Go out from Paris. Naprawdę. Pokochałam P. miłością platoniczną dawno temu- wydawał się miastem z bajki. Okazało się, że to miasto dalece mija się z wyobrażeniem miejsca, w którym kiedyś chciałabym zamieszkać. Co miałam zobaczyć zobaczyłam, co miało mnie zaskoczyć zaskoczyło, co miało zachwycić zachwyciło.
Okej, chcę słońca..! Południe.. na południu zazwyczaj jest dużo słońca. Spakowałam parę ciuchów, chipsy bananowe i morele na drogę. Zabrałam Hankę ze sobą, ona zabrała bagietkę i telefon z internetem :D
Chciałyśmy stopem z Paryża do Lyonu- nie wyszło. Po prawie 3h straconych przez jakiegoś palanta, pojechałyśmy pociągiem. Nie wyszło nas to super extra tanio- pociągi jak i cała komunikacja nie należą tu do najtańszych, ale to nie było ważne w tym momencie. Jak najszybciej stąd wyjechać. Właśnie zaczynało padać- jak prawie co dzień. Dalej nie muszę tłumaczyć. Ja rozumiem, że deszcz jest potrzebny itd., ale żeby aż tyle?? :o
Pierwszy przystanek Lyon. było naprawdę przyjemnie, ładnie, poznałam kota, z którym się zaprzyjaźniłam ;D Naszym hostem była Camilla- sympatyczna Francuzka. Miała ogromne mieszkanie, mnóstwo książek i herbat no i tego kota ;)
Kolejnym punktem była Nicei. Dotarłyśmy tu 5 stopami/7h/ około 500km. Pierwszym kierowcą była kobieta, drugim również kobieta (ale jej pasażerem był mąż ), kolejni byli faceci, całkiem spoko ;) Jeden jakiś bizmesmen podarował nam po puszce Coca-Coli- miłe to było.
Co zrobiły dwie dziewice spragnione słońca??:D Kupiły wino i poszły na plażę:D
Tak mijały i poranki i całe dnie na południu. Śniadania na plaży; spacerowanie do bólu odcisków, podglądanie Francuzów przez otwarte okna, zwiedzanie uroczych starówek. Raz nawet pływałam- 15 min, dopóki mi kończyny nie odmarzły :D
Zobaczyłyśmy Nice-Cannes-Vallauris-Monako-Antibes-Golf Juan-Marseille. Wszędzie udało nam się znaleźć hostów z CS. Śmiesznie bo tylko raz miałyśmy przyjemność z Francuzem czystej krwi, tak to byli to ludzie z Włoch, Indii, Maroka.
Stało się też tak, że nie działały pociągi z Cannes do Marsylii- skąd miałyśmy bilet do Paryża. Znów złapałyśmy stopa. I tym razem miałyśmy to szczęście, że były to kobiety! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz